Dni leca jak szalone mimo, ze moj schedule jest spokojny. Wyglada on tak:
Poniedzialek:
6.40 pobudka, sniadanie, lunchboxes potem leze jeszcze pol godziny w lozku :P
7.45 wyjscie z domu
8.50 jestem z powrotem w domu i mam wolne do 14.50
15.15 odbieram dzieciaki, trening kosza do 16.45
17.20 z powrotem w domu: obiad, zabawa/tv
18/19 wolne
Wtorek:
6.40 pobudka, sniadanie, lunchboxes potem leze jeszcze pol godziny w lozku :P
7.45 wyjscie z domu
8.50 jestem z powrotem w domu i mam wolne do 14.50
15.15 odbieram dzieciaki, trening kosza do 16.45
17.20 z powrotem w domu obiad, lekcje
18 jazda konna i to roznie bywa bo czasami hm ja zawozi i sasiadka odbiera albo ja ja zawoze a sasiadka odbiera albo ja zawoze i czekam na nia
19.30 wolne jezeli ja jestem na jezdzie konniej a jezeli nie to od 18 mam wolne
Sroda:
6.40 pobudka, sniadanie, lunchboxes potem leze jeszcze pol godziny w lozku :P
7.45 wyjscie z domu
8.50 jestem z powrotem w domu i mam wolne do 14.50
15.15 odbieram dzieciaki
15.50 z powrotem w domu: obiad, lekcje, zabawa/tv
18/19 wolne
Czwartek:
6.40 pobudka, sniadanie, lunchboxes potem leze jeszcze pol godziny w lozku :P
7.45 wyjscie z domu
8.50 jestem z powrotem w domu i mam wolne do 14.50
14.15 odbieram dzieciaki
14.50 z powrotem w domu: obiad, lekcje zabawa/tv
18/19 wolne
Piatek:
6.40 pobudka, sniadanie, lunchboxes potem leze jeszcze pol godziny w lozku :P
7.45 wyjscie z domu
8.50 jestem z powrotem w domu i mam wolne do 14.50
15.15 odbieram dzieciaki
15.50 z powrotem w domu: obiad, zabawa/tv
18/19 wolne
Z weekendami roznie zazwyczaj wstajemy jakos po 9.
W poniedzialek bylam w Polamerze (Polska firma zajmujaca sie wysylaniem paczek, pieniedzy) bo musialam wyslac paczke do Niemiec do poprzedniej au pair. Wspaniale uczucie wreszcie moglam z kims porozmawiac po polsku na zywo, w cztery oczy poza Skypem czy Whatsappem. Okazalo sie nawet ze pare sklepow obok jest polski sklep ale juz do niego nie weszlam bo juz jechalam do domu ale pewnie przed swietami odwiedze ten sklep jak i polamer zeby sobie posiedziec i posluchac polskiego :P
Wczoraj jadac do szkoly pojechalam inna droga poniewaz mamy z rana sporo lodu na drodze a moj samochod kiepsko radzi sobie z podjazdem pod gore po lodzie wlasnie. Przez to nie wiedzialam jak wyglada sytuacja ze stara droga do szkoly wiec postanowilam wrocic ta sama, niestety. Zjezdzajac rowniez z gorki musialam skrecic w prawo wiec zaczlam zwalniac i zmienilam pas na ten do skretu na ktorym jak sie okazalo nie bylo sniegu tylko lod. Wpadlam w poslizg i nie moglam sie zatrzymac. Juz widzialm sie w rowie z poduszka powietrzna na mojej twarzy jednak udalo mi sie cos zrobic i samochod zmienil kierunek na rownolegly do rowy i jechal prosto na drewniany slup, moja pierwsza mysl: jak ja powiem hostom ze zarysowalam auto? Na cale szczescie samochod zatrzymal sie jakies 10cm od tego slupa wiec auto i ja zostalismy ocaleni. Pogratulowalam sobie ze nie zjadlam sniadania bo pewnie nie byloby juz w moim zoladku. Odczekalam pare sekund odwrocilam wzrok od osob ktore jechaly z naprzeciwka i ruszylam juz bezpiecznie do domu.
W sobote ide na mecz kosza. Graja: Milwaukee Bucks vs. Washington Wizard gdzie gra Marcin Gortat :)
We wtorek drużyna koszykarska ze szkoły moich dzieciaków, ta sama w której pomagam wygrala pierwszy mecz w tym sezonie :)
A teraz czas posumowan poniewaz pierwszy miesiac w Stanach minal:
W dalszym ciagu nie wpadlam w szal zakupow a wrecz przeciwnie nic fajnego nie moge znalezc no chyba ze kosmetyki :P ale musze sie pochwalic zrobilam wreszcie pierwsze porzadne zkupy i zrobilam je online wiec teraz czekam co z tego będzie ale nadal potrzebuje butów na zimę czapki i rękawiczek :P
Denerwuje mnie to ze prawie nikt nie używa migaczy podczas jazdy, ze ludzie w większości przypadków przestrzegają ograniczenia prędkości nawet na pięknej, pustej drodze.
z dzieciakami do tej pory nie miałam żadnych problemów ale wiadomo, ze to sie może w każdej chwili zmienić. Z hostami nie mam zbyt wielu tematów do rozmowy ale nie jest to dla mnie problem.