Miałaś/eś kiedyś taki dzień że po portu aż się czuło że to idealny dzień żeby się nad sobą poużalać?
No dobra jestem w połowie pisania tego posta/postu i to jest totalna klapa muszę to usunąć i powycinać te nikogo nieinteresujące informacje.
Przyznać się kto tak miał albo inaczej bo po prostu muszę wiedzieć, że nie jestem sama :P
Nie do końca jestem pewna czy ten mój homesick to taki normalny czy jakiś zmutowany bo wcześniej myślałam że to się objawia tak, że chce się wrócić do domu, że się tęskni za rodziną znajomymi i wszystkim innym ale ja tęsknię owszem ale nie chcę wracać (znaczy się gdzieś tam z tyłu głowy mam że rok się kończy i fajnie byłoby wrócić ale to tylko z tyłu głowy) bardziej wolałabym żeby oni byli tu :P i chyba o to w tym całym moim dzisiejszym płaczu chodziło: byłam zła na siebie i czułam się winna, że przez te prawie 8 miesięcy bardzo nie tęskniłam i nie chciałam wracać do domu (było parę akcji, że olałam wrócić do domu niż zostać w Stanach ale to nie tak, że z tęsknoty) że wybrałam opiekowanie się cudzymi dziećmi niż pomóc mojej mamie i zająć się moim bratem, że jak mogłam przegapić jej urodziny i że przegapię urodziny mojego brata i że nie ma mnie tam żeby im pomóc, że tak chciałbym ich wszystkich przytulić. Tak więc ogólnie pod czas tego wszystkiego wyszło mi, że jestem złą córką, wnuczką, siostrą, przyjaciółką, au pair, sportowcem, podróżnikiem, fotografem, osobą oszczędzającą pieniądze, osobą aktywnie spędzającą czas. Ale już mi przeszło no bo uwielbiam leżeć w łóżku kiedy tylko mam chwilę wolną :P trzeba wrócić do bycia twardym :P A jak hostka się pytała co się dzieje bo byłam nie w humorze i akurat przyłapała mnie na ocieraniu łez które towarzyszyły mi cały dzień i powiedziałam że wszystko jest dobrze to zapytała się czy jestem w ciąży i że jak tak to mogę tutaj zostać ona mi pomoże :P oczywiście to był żart bo wszyscy wiedzą że potrzeba do tego dwóch osób :P no i chyba wypłakałam wszystkie łzy których kiedykolwiek nie wypłakałam i chyba zapas na najbliższy czas też wyczerpałam. Dobrze że jutro jest nowy dzień, jak zawsze po północy :P
Hahaha ale to skróciłam :P
Zdjęcia robione 19 października 2014, dzień przed moim wylotem.
ostatnie selfie z moim bratem zaraz potem musiał wyjść i wrócić z tatą do domu |
z najwspanialszą babcią |
no i z moją królową oczywiście |
Jakiś taki negatywny ten post no ale tak się właśnie czuję, jako że (UWAGA!) jestem człowiekiem wbrew niektórych opinii, tak mam uczucia.
sorry za to zajebistej jakości zdjęcie ale są to cukierki które dostałam w prezencie i postanowiłam zatrzymać je na wypadek jak będę musiała osłodzić sobie kiepski dzień, idealne na ten moment :) |
Wiem miałam dodać fotki z NY tylko tych zdjęć jest tak dużo a tak mi się nie chce ich ogarniać.
A i jeszcze jedna sprawa postanowiłam przeprowadzić "wywiad" z hostką, ona jeszcze nic o tym nie wie ale jeżeli chcecie wiedzieć jak to wszystko wygląda z punktu host rodziny to napiszcie mi pytania w komentarzach :)
A teraz pora iść spać i odespać ten dzień.