6/18/2015

Homesick?

Yes please. No bo przecież ciężko go nie mieć jak na co dzień spędzacie czas z czyjąś rodziną zamiast swojej.

Miałaś/eś kiedyś taki dzień że po portu aż się czuło że to idealny dzień żeby się nad sobą poużalać?

No dobra jestem w połowie pisania tego posta/postu i to jest totalna klapa muszę to usunąć i powycinać te nikogo nieinteresujące informacje.

Przyznać się kto tak miał albo inaczej bo po prostu muszę wiedzieć, że nie jestem sama :P

Nie do końca jestem pewna czy ten mój homesick to taki normalny czy jakiś zmutowany bo wcześniej myślałam że to się objawia tak, że chce się wrócić do domu, że się tęskni za rodziną znajomymi i wszystkim innym ale ja tęsknię owszem ale nie chcę wracać (znaczy się gdzieś tam z tyłu głowy mam że rok się kończy i fajnie byłoby wrócić ale to tylko z tyłu głowy) bardziej wolałabym żeby oni byli tu :P i chyba o to w tym całym moim dzisiejszym płaczu chodziło: byłam zła na siebie i czułam się winna, że przez te prawie 8 miesięcy bardzo nie tęskniłam i nie chciałam wracać do domu (było parę akcji, że olałam wrócić do domu niż zostać w Stanach ale to nie tak, że z tęsknoty) że wybrałam opiekowanie się cudzymi dziećmi niż pomóc mojej mamie i zająć się moim bratem, że jak mogłam przegapić jej urodziny i że przegapię urodziny mojego brata i że nie ma mnie tam żeby im pomóc, że tak chciałbym ich wszystkich przytulić. Tak więc ogólnie pod czas tego wszystkiego wyszło mi, że jestem złą córką, wnuczką, siostrą, przyjaciółką, au pair, sportowcem, podróżnikiem, fotografem, osobą oszczędzającą pieniądze, osobą aktywnie spędzającą czas. Ale już mi przeszło no bo uwielbiam leżeć w łóżku kiedy tylko mam chwilę wolną :P trzeba wrócić do bycia twardym :P A jak hostka się pytała co się dzieje bo byłam nie w humorze i akurat przyłapała mnie na ocieraniu łez które towarzyszyły mi cały dzień i powiedziałam że wszystko jest dobrze to zapytała się czy jestem w ciąży i że jak tak to mogę tutaj zostać ona mi pomoże :P oczywiście to był żart bo wszyscy wiedzą że potrzeba do tego dwóch osób :P no i chyba wypłakałam wszystkie łzy których kiedykolwiek nie wypłakałam i chyba zapas na najbliższy czas też wyczerpałam. Dobrze że jutro jest nowy dzień, jak zawsze po północy :P

Hahaha ale to skróciłam :P

Zdjęcia robione 19 października 2014, dzień przed moim wylotem.

ostatnie selfie z moim bratem zaraz potem musiał wyjść i wrócić z tatą do domu

z najwspanialszą babcią

no i z moją królową oczywiście
I wiecie co, patrzenie na te zdjęcia po prostu boli, wspomnienia bolą.

Jakiś taki negatywny ten post no ale tak się właśnie czuję, jako że (UWAGA!) jestem człowiekiem wbrew niektórych opinii, tak mam uczucia.

sorry za to zajebistej jakości zdjęcie ale są to cukierki które dostałam w prezencie i postanowiłam zatrzymać je na wypadek jak będę musiała osłodzić sobie kiepski dzień, idealne na ten moment :)


Wiem miałam dodać fotki z NY tylko tych zdjęć jest tak dużo a tak mi się nie chce ich ogarniać.

A i jeszcze jedna sprawa postanowiłam przeprowadzić "wywiad" z hostką, ona jeszcze nic  o tym nie wie ale jeżeli chcecie wiedzieć jak to wszystko wygląda z punktu host rodziny to napiszcie mi pytania w komentarzach :)

A teraz pora iść spać i odespać ten dzień.

9 komentarzy:

  1. Własnie to jest najlepsze w tym wszystkim co złe. Ze kiedy mamy kiepski dzień to moim zdaniem po prosto trzeba go przetrwać. Bo zaraz będzie noc a gdy obudzimy się rano to już będzie całkowicie inna historia. Także trzymaj się! Ja chciałam wracać po kilku godzinach z moimi potworami xdd rekord :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj jest super ekstra zajebiście :)
      To rozumiem że dzieciaki masz super :P

      Usuń
  2. Bardzo ładną masz tą królową :) Ja w Stanach jeszcze nie jestem, planuję wyjazd w następnym roku ale właśnie jedna z tych negatywnych myśli mi towarzyszących jest myśl o tym że odwiedzę tyle miast, zobaczę tyle pięknych krajobrazów, poznam tylu ludzi....SAMA. Rodzice obejrzą tylko zdjęcia, wysłuchają historii, nie poczują tego co ja, nie zrozumieją do końca dlaczego się tym miejscem czy zdarzeniem tak jaram... przykra ta myśl jednak chyba za bardzo chce zobaczyć Stany żeby przez coś takiego zrezygnować ;)
    Życzę powodzenia i pokonania homesicka :)
    P.S. Propsy dla hostki za to że tak spoko podeszła do tematu ciąży :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem :P
      Dzisiaj nowy piękny deszczowy dzień aż chce się żyć ani śladu po moich wczorajszych smutkach dobrze że to takie szybkie :)
      nie do końca będziesz sama bo będziesz miała tutaj nowych znajomych którzy oczywiście nie zastąpią Ci tych z Polski ale to zawsze coś :)
      ona do wszystkiego podchodzi spoko :P

      Usuń
  3. Z tego co widzę po Twoich odpowiedziach w komentarzach to już jest lepiej, więc dobrze. :) ;*
    Ale co do Twojego postu to teraz ja przed wyjazdem (za 2 tygodnie mam lot) mam coraz większy stres przed zostawieniem tu rodziny, wszystkich znajomych.. Boje się, że będę tęsknic, ale mimo wszystko chyba pragnienie poznawania USA jest silniejsze! :D powodzenia! Oby jak najmniej takich smutnych dni! :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rano już się zaczął piękny nowy dzień to tylko taka chwila słabości :) no ba że będziesz :P ale zawsze w gorszych momentach trzeba pamiętać, że nie jesteś tutaj na stałe i że zawsze możesz wrócić :)

      Usuń
  4. ej ej ej coś jestem do tyłu, Ty jesteś po remachu! :O omg no kto jak kto ale Ty! :D btw też myślę o remachu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nieładnie, takie zaniedbanie :P czekaj czekaj jak to?????

      Usuń
  5. dobrze że wszystko już się ułożyło :)

    www.paulaintheusa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń